Tomasz Konior: Najważniejszy jest profesjonalizm
Z architektem, projektantem siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, o kondycji polskiej myśli architektonicznej oraz największych wyzwaniach w karierze rozmawia Filip Bernat.
Jest Pan laureatem licznych nagród i wyróżnień, przyznawanych nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Które z nich uważa Pan za swoje największe osiągnięcia?
W 2008 roku Europejska Unia Architektów uznała rozbudowaną Akademię Muzyczną w Katowicach za najbardziej przyjazną przestrzeń publiczną. Po raz pierwszy ten tytuł otrzymał budynek z Polski. Oczywiście, każda nagroda cieszy, promuje architekturę i jej twórców, popularyzuje nowe miejsca. Zwykle jury wybiera swoje typy spośród nadesłanych zdjęć i opisów, niestety, rzadziej pod wpływem żywego kontaktu z architekturą. Dlatego sądzę, że najważniejszą nagrodą są zadowoleni ludzie, którzy na co dzień korzystają z miejsc, które wcześniej powstały w głowie architekta.
Projektował Pan różne obiekty, od budynku szkoły podstawowej w Pruszkowie, przez rozliczne zespoły mieszkaniowe, po nową siedzibę Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Który z nich okazał się największym wyzwaniem?
NOSPR to 6 lat projektowania i budowania. Ekscytująca, ale też wyczerpująca przygoda. Byliśmy pionierami. Tej skali obiekt, dedykowany muzyce akustycznej, powstawał w Polsce po raz pierwszy. Konieczne było zaangażowanie wszystkich, którzy mogli mieć wpływ na rezultat. Od wybitnych fachowców: akustyków, inżynierów różnych specjalności, po samych polityków. Wiedzieliśmy, że drugiej szansy nie będzie, że trzeba wykorzystać ten moment i stworzyć na Śląsku wyjątkowe miejsce dla muzyki. Mało kto ma świadomość, jak trudne było to wyzwanie. Dziś, gdy zarówno muzycy i melomani pokochali to miejsce, nie kryję radości. Cieszy mnie popularność ogrodów NOSPRu. Spacerowicze w labiryncie, bawiące się dzieci przy fontannie. O to chodzi w architekturze. Żeby tętniła życiem na co dzień.
Jak ocenia Pan kondycję polskiej myśli architektonicznej? Nasi architekci są doceniani za granicą?
Teraz dużo się buduje, a większe pieniądze i coraz wyższa świadomość wpływa na jakość budynków. Wśród nich powstaje sporo dobrej, a nawet wybitnej architektury. Sami architekci dbają o efektowne zdjęcia swoich realizacji i publikacje w prestiżowych magazynach. To wpływa na ich popularność, promuje polską architekturę za granicą. Jednak coś, nad czym musimy pracować, to wyższa średnia. Ona tworzy charakter ulic, dzielnic i całych miast. Dotkliwy jest brak urbanistyki, wszechobecny chaos. Potrzebujemy mądrego planowania miast, a nie tylko osobnych, spektakularnych budynków.
Co najbardziej interesuje Pana w architekturze? Na kim się Pan wzoruje, kogo podziwia?
Witruwiuszowska triada – funkcja, trwałość i piękno – nie traci na aktualności. Dla mnie niezwykle ważne jest miejsce i czas budowania. Zwracam uwagę na kontekst otoczenia i atmosferę, którą współtworzy architektura. Mistrzami klimatu są dla mnie Luis Kahn i Peter Zumthor.
Niektórzy postrzegają architekturę w kontekście sztuki, inni – techniki. Pan czuje się bardziej artystą, czy konstruktorem?
Nie sposób oddzielić tych dwóch dziedzin. W projektowaniu trzeba wykazać się wrażliwością i pragmatyzmem. Jak w każdym fachu, najważniejszy jest profesjonalizm.